Jako lekarz weterynarii często spotykam się z wieloma pytaniami dotyczącymi psiej diety. Jest to temat-rzeka, o którym można rozmawiać i pisać godzinami. Ja wiem jedno- nie ma diety doskonałej, podobnie jak nie ma szkolenia doskonałego. Każdy musi sam sobie odpowiedzieć, który sposób żywienia będzie najlepszy w przypadku mojego psa. Ja swoje psy karmię głównie BARFem, czyli dietą opartą o surowe mięcho, kości i surowe warzywa. Dieta ta ma wielu przeciwników, szczególnie wśród lekarzy weterynarii (zdaje się, że właśnie kalam własne gniazdo...), ale też trudno się dziwić- znaczny wkład finansowy w każdą porządną lecznicę stanowią wpływy ze sprzedaży karm ;-) Dobra karma nie jest zła- prawidłowo zbilansowana, z mnóstwem dodatków typu: kształt czyszczący zęby, smak identyczny z naturalnym ;-) itd. Jeśli ktoś chce- proszę bardzo, można karmić psa tylko i wyłącznie karmami gotowymi, których jest cała masa- poczynając od tych z najniższej półki, kończąc na tych, którymi moglibyśmy zupełnie spokojnie karmić nasze ludzkie dzieci- o ile te oczywiście by ją jadły. Ja jednak nie jestem zwolennikiem karm przemysłowych, bo pomimo tego, że mają mnóstwo zalet, to jednak są NUDNE. Któż by chciał przez całe życie jeść np. frytki? (O ile te byłyby pełnowartościowym pokarmem). Ja wiem, KAŻDY lubi frytki, ale wyobraźcie sobie, że jecie je codziennie przez całe życie, choć są zmiany: w styczniu jecie frytki z Avico, a w lutym- z Mc Donald'sa. I tak dzień w dzień przez całe życie! A jedynym urozmaiceniem diety są ukradkiem pożerane czekoladki, które czasem uda Wam się ukraść ze sklepu... Okropieństwo, prawda? I tak ma pies na suchej karmie! Dlatego ja zdecydowanie preferuję BARFa. BARF jest fajny- smaczny, zdrowy i urozmaicony. No i naturalny, a jest to słowo, które ostatnimi czasy robi międzynarodową karierę. Teraz kilka zalet BARFa:
- jest rozsądny cenowo- no chyba, że ktoś ma ochotę karmić swojego bernardyna jagnięciną ;-)
- zaspokaja instynkty psa- gryzienie, rozszarpywanie, żucie
- jest zdrowy- bo pies spożywa produkty nieprzetworzone, bez konserwantów
- można go urozmaicać- dziś kurczaczek, jutro wołowinka; dziś udko, jutro wątróbka
Ma też wady:
- wymaga trochę zachodu- trzeba często robić zakupy, mieć pokaźną lodówkę i jeszcze większą zamrażarkę; do tego te warzywa...
- dla bernardyna jest trochę kosztowniejszy, niż dla takiej Tekli; z drugiej strony, bernardyn ZAWSZE jest kosztowniejszy od takiej Tekli!
- w Polskich warunkach z tym urozmaicaniem jest różnie, bo albo kurczak, albo wołowinka, albo wieprzowinka; z kolei w Polsce dopiero się wprowadza rejony wolne od choroby Aujeszky'ego, która dla ludzi jest zupełnie niegroźna, natomiast dla psa bywa śmiertelna (objawy wścieklizno-podobne), więc ja to tak ostrożnie podchodzę do tej wieprzowiny, a z kolei wołowina dla małego psa jest okej, ale dla bernardyna- no, może uderzyć po kieszeni...
Ogólnie BARF ma przewagę zalet nad wadami. Co ciekawe, dla wielu psów-alergików okazał się być zbawiennym, pomimo tego, że jedzą i kurczaczka, i świnkę i krówkę. A dotąd jako-tako żyły tylko na małej owieczce z ryżem, albo- tylko na rybkach. Oczywiście, w BARFie rybki też się podaje- surowe! Na BARFie wielu właścicieli zauważa też u psów poprawę stanu uzębienia (rewelacyjna poprawa, sprawdzone na wielu często starszawych egzemplarzach!), trawienia (no dobra, po kościach psy pierdzą, ale za to kupy mają małe, zwarte i jakoś mniej aromatyczne!), sierści, a nawet zmniejszenie się wielu schorzeń (typu alergia, problemy stawowe). No BARF rulez ;-)
A teraz mity:
- pies, który je surowe mięso, będzie agresywny- ha, ha, ha, proszę Państwa, chciałabym, żeby to była prawda- wtedy na spacerach nie musiałabym bać się o własne życie plus życie moich psów, bo w razie ataku ze strony człowieka, to moje psy się cieszą, ewentualnie chowają za mnie i liczą na to, że je obronię...
- pies nie może jeść kości z kurczaka- tylko gotowanego! Surowizna dozwolona, bo surowe kości nie łamią się na igiełki, jak to się dzieje z gotowanymi; tak, tak, ja wiem, że każdy może przytoczyć miliony przykładów na to, że psy jedzą od lat gotowane kości i nic im nie jest- no tak, 100 zje bez szkody, 101 będzie miał uszkodzenie przełyku... nie chcę, by tym 101 był mój!
- pies w ogóle nie może jeść kości- przesada jest niezdrowa w każdym wydaniu- napakowanie w psa 1 kg kości może się skończyć zatwardzeniem, albo nawet zaczopowaniem. Ale mała kość/mało kości raz-dwa razy w tygodniu nie powinny zaszkodzić zdrowemu psu, nawet staruszkowi.
- karmiąc psa mięsem można go "przebiałczyć"- hmm, do dziś się zastanawiam, któż to wymyślił i na jakiej podstawie? Jak można "przebiałczyć" mięsem zwierzę mięsożerne? Ciekawe, czy wilki (wprawdzie psy to nie wilki*, ale przewód pokarmowy mają prawie taki sam) o tym słyszały...
Ktoś zna jeszcze jakieś mity?
Dokładnie o diecie BARF poczytać można tu: www.barf.pl
*niektórzy naukowcy-behawioryści twierdzą coś wręcz przeciwnego- psy to małe wilki, czyli śliczny i rozkoszny jorczek też jest drapieżnikiem